Wyczyniec łąkowy
Jeśli łąki nadrzeczne, to właśnie ja! Łąki zalewowe nazywane są też ode mnie łąkami wyczyńcowymi. Dla jednych to tylko trawa, a dla innych wygrana w walce o doliny. Cóż może być piękniejszego niż rozległe łany, gdy nasze kłosy zdobią krajobraz „mysimi ogonami”? Błyszczące, siwe kwiatostany nazywa się właśnie takim śmiesznym określeniem. Najbardziej niepokoi mnie, gdy łąki nadrzeczne przestają być koszone. Wkraczają wtedy olbrzymy. W cieniu wierzb i topól nie możemy sobie poradzić. Do tego dochodzą jeszcze te parzące pokrzywy, wijący się chmiel wraz z kielisznikiem. Byśmy mogli dalej trwać na rozległych obszarach, potrzebujemy człowieka. Damy sobie radę też bez niego, choć pewnie będziemy wtedy mniej liczni.